Każdy, kto walczy z trądzikiem ma taki etap, kiedy sięga po wszystkie możliwe preparaty przeciwtrądzikowe dostępne bez recepty. I ja to przerabiałam. I właśnie podczas takich poszukiwań cudownego leku na wypryski trafiłam na Aquaclin. Z pewnością niejeden z Was o nim słyszał, może nawet go stosował. Przedstawiam Wam moją recenzję tego żelu przeciwtrądzikowego.
Aquaclin kusi przede wszystkim swoją niską ceną i dużą dostępnością. Dostaniecie go praktycznie w każdej aptece za mniej niż 20 zł. Substancją czynną żelu jest nadtlenek benzoilu, substancja często wykorzystywana w preparatach przeciwtrądzikowych. Działa ona wysuszająco, normalizująco, oczyszczająco i przeciwłojotokowo. Przyznam, że właśnie właściwości wysuszające dały mi się najbardziej we znaki, ale o tym za chwilę. W Aquaclinie zastosowano nadtlenek benzoilu w stężeniu 5 procentowym.
Jak można przeczytać w ulotce dołączonej do opakowania – żel można stosować raz lub dwa razy dziennie, codziennie. Jest to kwestia tego, jak szybko chcemy zobaczyć efekty i jak duży mamy problem z trądzikiem. Ja oczywiście zdecydowałam się na opcję stosowania żelu rano i wieczorem. Udało mi się to tylko przez kilka dni. Zrezygnowałam z porannego smarowania buzi, ponieważ moja twarz wyglądała po tym żelu tragicznie. Niestety żel zostawia brzydką białą maskę, która silnie ściąga twarz. Żaden podkład nie będzie się dobrze prezentował. Przeszłam więc na stosowanie żelu wyłącznie na noc. Efekty są widoczne – wypryski szybko ulegają wysuszeniu i znikają grudki podskórne. Musze jednak z przykrością stwierdzić, że wraz z wysuszeniem pryszczu, odwodnieniu ulega cała twarz. Staje się ona podrażniona, łuszczące i piekąca. W moim przypadku stosowanie Aquaclinu skończyło się bólem i swędzeniem nie do opanowania. Okazuje się również, że żel ten powoduje szybkie starzenie się skóry i zubożenie jej w witaminę E, która odpowiada za nawilżenie skóry. W moim mniemaniu efekty stosowania Aquaclinu nie są więc na tyle spektakularne, by narażać się na tak wiele dotkliwych efektów ubocznych.
